czwartek, 26 grudnia 2013

BAJKA O SATYNIE I 200 PIĘKNYCH KSIĘŻNICZKACH



Za górami, za lasami, był sobie salon sukien ślubnych, sławny na całe państwo! Wszystkie panny młode ubiegały się u krawcowej o wymarzone sukienki na ten najważniejszy dzień. I słusznie, bo krawcowa Dorota zawsze wiedziała w czym będzie pięknie wyglądać przyszła służebnica. Tfu! Żona oczywiście Kobiety uwielbiały przechadzać się między wieszakami, patrzeć na uszyte suknie, oglądać materiały, marzyć o swoim ślubie z księciem. I właśnie tu zaczyna się nasza historia…. Wśród materiałów były białe satyny, koronki, pięknie zdobione tkaniny, wszystkie gotowe by wspólnie stać się piękną suknią…. Hm… no może nie wszystkie. W rogu salonu pod wszystkimi belami leżał czarny satynowy zwitek materiału. Nie był czarny od zawsze. Kiedyś był piękny, lśniący bielą, pełen nadziei, że będzie częścią sukni jakiejś zakochanej kobiety. Jednak tak się nie stało. Ciągle czekał na swoją kolej, prężył nitki, błyszczał z całych sił, ale zawsze wybierany był inny. Satyn smutniał i smutniał, a z każdym kolejnym rokiem i smutkiem popadał w coraz większą depresję. Zaczął się robić szarawy, nijaki, aż w końcu jego rozpacz była tak wielka, że stała się czarną rozpaczą. Czarny satyn leżał i leżał, już bez nadziei oraz celu w życiu i… w szyciu. Pewnego dnia, do salonu wpadła córka krawcowej, księżniczka Marisella. Rozejrzała się po kątach i zauważyła Satyna. Satyn spojrzał swoimi smutnymi oczami, spłynął bez sił przez jej dłonie. Marisellę ruszyło współczucie i powiedziała: „To już ostatni dzień Twojego niebytu. Obiecuję Ci, że będziesz mieć swój ważny dzień i staniesz się czymś niepowtarzalnym dla pewnej księżniczki. Ale musisz przyrzec, że jeśli ja Ci pomogę i uratuję życie, Ty pokażesz się światu i też uratujesz czyjeś”. Czarny Satyn - na wszystkie nitki świata - poprzysiągł dotrzymać obietnicy. Marisella wróciła do domu i czym prędzej zabrała się do roboty. Napisała ogłoszenie, następnie zamowiła barda Fejsbuka, który miał w tempie błyskawicy rozgłosić śpiewnie wśród wszystkich szlachetnie urodzonych panien świata, że potrzebne są damy o czystym sercu i sprawnych rękach. Fejsbuk stanął na środku placu i zaśpiewał:
„Drogie panny, drogie damy
Ogłoszenie ważne mamy!
Trzeba ratować czarnego satyna
Nadeszła jego szczęścia godzina”
Naraz w całym kraju rozległ się szmer gęsich piór – to panny chwyciły się za odsyłanie odpowiedzi do Mariselli. A nie były to zwyczajne panny, każda z nich była prawdziwą, piękną księżniczką! Anny, Agnieszki, Aleksandry, Joanny, Jolanty, Ewy, Katarzyny – ach, kogo to nie było w tej grupie! Swe szlachetne zadki usadziły i czym prędzej uradziły – jest nas tyle, że z satyna zrobimy gorset. A gorset wystawimy na licytacji, gdy zagra Wielka Orkiestra, w drugą niedzielę stycznia roku następnego. Wtedy pojawiła się wróżka Wioletta ze swym magicznym objazdowym sklepem i powiedziała:
„Na odczynienie złych uroków z czarnego Satyna, każda musi zapłakać nad jego losem. Dwie łzy, które spłyną po waszych policzkach zamknijcie w szklanych fiolkach i wyślijcie do mnie!”.
No to się wszystkie rozpłakały i łzy szybko łapały. Gdy księżniczka Wioletta otrzymała wszystkie łzy, przechowywała je 12 dni i 12 nocy w swej magicznej bukowej chatce. Gdy nadszedł czas, każda łza została zamieniła w błyszczący kryształek. Wioletta pomyślała, trzeba czymś ubarwić te kryształki i zajrzała do swego objazdowego sklepu. Wprawdzie wiozła nici do królestwa, ale pomyślała, że los cierpiącego Satyna jest ważniejszy i wszystkie nici wysłała do panien, aby ubarwiły swe elementy. Każda księżniczka – z pomocą gołębi – dostała z powrotem swoje łzy zaklęte w kryształki. Panny zabrały się ochoczo do pracy. Obszywały je pięknymi nitkami i koralikami. Gdy wszystko było gotowe do panien został wysłany specjalny dostawca Poczetpolski. Poczetpolski – troche przygłupawy i powolny, bywał spóźniony, ale wytrwale jeździł od księżniczki do księżniczki i zbierał gotowe przedmioty. A gdy miał pełną sakwę skarbów, udał się za siódmą górę i siódmą rzekę do Tomaszowa, gdzie mieszkała wróżka Sowa. Gdy Sowa ujrzała sakwę pełną tęczowych przedmiotów do stworzenia gorsetu padła zemdlona. Wstała dopiero po trzech dniach cucenia wodą święconą i zabrała się za misterne szycie. Gdy okazało się, że księżniczkowych łez jest za dużo, tym razem ona wezwała barda Fejsbuka, który zaśpiewał:
„Drogie panny, drogie damy
Zbyt dużo łez tu mamy
Ogłaszam wszystkim i wszędzie,
Że do gorsetu torba będzie!”
Po czym znów padła zemdlona na dwa dni. W tym czasie Marisella
dumała: „Komu, ach komu, ten gorset będzie pasował. Trzeba będzie szukać Kopciuszka w całym polskim królestwie!”. Nim jednak skończyła swe biadolenia pojawiła się wróżka Monika i rzekła: „Dam Ci dwie piękne dziewice. Pierwsza to prawdziwa królowa, koronowana na Miss Polski. Marcelina ma nieposzlakowaną opinię, włosy jak len, nogi do nieba i anielski uśmiech. Zaś Maria, to jedna z muz TVN-u. Ma talię osy, orzechowe oczy i miękko opadającą kaskadę kasztanowych włosów. Co więcej, namówię królewskiego malarza, by stworzył ich portrety, gdy Sowa ukończy swą pracę”. I tak, powstały obrazy pięknego Satyna na Marii i torebki w rękach Marceliny. Co było dalej? Bard Fejsbuk nie nadążał dostarczać „achów i ochów” z całej Polski. A gdy gorset i torba zostały wystawione na sprzedaż, wszystkie damy tego świata rzuciły się, by go zdobyć. Ale nie, nie rzuciły się same! Damy się nie biją. Kazały walczyć swoim rycerzom przy użyciu myszy i zawartości sakiewek. Czarny Satyn - w drugą niedzielę stycznia - prężył się przy całej Orkiestrze, błyszczał całym sobą, wprawiał w zachwyt. Walka była zacięta, ale w końcu stał się najbardziej wyjątkowym i cennym przedmiotem w szafie pewnej bogatej księżniczki. Nie dlatego, że jej rycerz musiał wyskoczyć z całej kasy, ale dlatego, że w gorsecie zaklętych jest energia dwustu serc. Zaś pieniądze, które rycerz zapłacił za gorset, pomogły chorym dzieciom… I tak Satyn spełnił swą obietnicę. A co było dalej z Satynem? Poszukajcie Fejsbuka, wszystko wam wyśpiewa
autor:
Monika Wlaźniak

a to efekt pracy :)

do oglądania większej ilości zdjęć zapraszam na :
http://bizuteryjkidlawosp.pl/
a to mój mały wkład w to wielkie dzieło